Rogale świętomarcińskie

11 listopada to dla poznaniaków nie tylko obchody odzyskania przez Polskę niepodległości, ale też imieniny najważniejszej ulicy w mieście – św. Marcin. Poznaniacy tłumnie zbierają się na ul. św. Marcin, aby zobaczyć korowód z św. Marcinem ubranym w strój legionisty przemierzającego ulicę na białym koniu w towarzystwie muzyków, kuglarzy i performerów.

 

 

Imieninom ulicy towarzyszy kiermasz rogali świętomacińskich. Historia pieczenia rogali świętomarcińskich sięga roku 1891, kiedy proboszcz parafii pw. św. Marcina zwrócił się do wiernych, aby śladami swojego patrona, który znany był z tego, że pomagał ubogim i dzielił się swoją dobrocią, zrobili coś dla biednych. Jak głosi legenda pewnej nocy, odwiedzając wiernych na swoim białym koniu zgubił podkowę. Znalazł ją cukiernik i wzorując się na jej kształcie upiekł ciasteczka z nadzieniem makowym i bakaliami. Upieczone rogale rozdał biednym.

 

 

Tradycyjne rogale świętomarcińskie przygotowywane są według oryginalnej receptury i składników najwyższej jakości: półfrancuskiego ciasta, białego maku, wanilii, mielonych daktyli lub fig, śmietany, rodzynek, masła i skórki pomarańczowej.

 

 

Rogale dostępne są w cukierniach przez cały rok, a samego 11 listopada poznaniacy pochłaniają ponad 250 ton rogali. Sama w tym tygodniu zjadłam trzy, a dziś jednego do herbatki. To prawdziwa pokusa, która rozpływa się w ustach.

 

 

 

 

 

22 odpowiedzi na “Rogale świętomarcińskie”

  1. Ewelina K pisze:

    W tym roku nie skusiłam się na tego oryginalnego rogala, ale za to moja teściowa upiekła pyszne rogaliki. Były z makiem, marmoladą, czekoladą a także z budyniem. Do tego delikatna kruszonka i lukier. Były przepyszne i w dodatku wyglądały jak z cukierni.

  2. NitkaDesign pisze:

    Ja już dzisiaj odpuściłam:-((( W tygodniu zjadłam chyba ze trzy i jakoś miałam już dość tak więc dzisiaj powiedziałam pass:-))) Ale nie da się ukryć, że są smaczne:-))) 

    Pozdrawiam:-)))

  3. Magda pisze:

    wyglądają mega smakowicie! Piękne zdjęcia!

    obserwuję i zapraszam do mnie: http://thewomenlife.blogspot.com/

  4. Na Śląsku nie ma tradycji jedzenia rogali marcińskich, choć tu i ówdzie można kupić ten smakołyk właśnie o tej porze roku. Ja jeszcze nie jadłam, ale mam zamiar odwiedzić dziś piekarnię

  5. Biała Sowa pisze:

    Ależ one wyglądają apetycznie. Nic tylko się skusić

    Pozdrawiam cieplutko.

  6. Paulina pisze:

    Ja generalnie nie znosze rogalów marcińskich i podziwiam ludzi, którzy potrafią zjeść więcej niż jeden;-) Jedank  w tym roku nagle ślinka mi pociekła i z apatytem zjadałam aż połowe i nie żałuję;-)Było całkiem spoko! Pozdrawiam cieplutko!

  7. Marta pisze:

    Nigdy nie jadłam czegoś podobnego! Bardzo apetycznie wyglądają

  8. Kasiu, nawet sobie nie wyobrażasz, jak zazdroszczę Ci tych rogali U mnie nie ma szans dostać takich pyszności, a to co sprzedają, to marne ich imitacje. Ja jeszcze się nie odważyłam na upieczenie ich, są strasznie pracochłonne i potrzeba mnóstwo czasi, żeby je zrobić .

    Ściskam Cię serdecznie, Agness

  9. Domowo158 pisze:

    Mniaaaaam. Zjadłabym

  10. Przepysznie wyglądają.

    My w tym roku troszkę obok tradycji – nie jedliśmy rogali. Zamiast nich ciasto – błotko.

    Pozdrawiam cieplutko:)

  11. U Ciebie Moja Droga można kupić prawdziwe rogale świętomarcińskie :)) Te które można było dostać u mnie, też bardzo dobre, ale na pewno wasze najlepsze, bo orginalne

    Pozdrawiam ciepło

  12. Pani KoModa pisze:

    Ja nie przepadam za nimi – wole ciasta domowe niż kupne – a nikt ze znajomych nie robi takich sam

  13. Bele pisze:

    Aż ślinka leci patrząc na te zdjęcia. Szkoda, że poza Poznaniem ciężko dostać gdziekolwiek takie rogale. Jeszcze nie miałam okazji ich spróbowac, ale podejrzewam, że sa naprawde pyszne.

  14. marilyn pisze:

    Mniammm :-)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *